Rywalizacja
- Opublikowany przez Damian
- 6 czerwca 2013
- 0 Komentarz
- Doradca Handlowy, Doradca Klienta, Handlowiec, praca, pracy, Sprzedawca, sprzedaż
Podejmując pracę na stanowisku doradcy handlowego w Warszawie miałem świadomość, że praca ta wiąże się z dużym poziomem stresu, gonieniem terminów i obowiązkiem realizacji planów sprzedażowych. Wiedziałem też, że najlepsi pracownicy miesiąca nagradzani są dodatkowymi premiami lub bonusami. W zatrudniającej mnie firmie panował też prowizyjny system wynagrodzeń, gwarantujący większe pieniądze za zawarcie i zrealizowanie konkretnej liczby transakcji.
Tym, o czym nie miałem zielonego pojęcia okazał się morderczy wyścig szczurów, w którym brali udział wszyscy doradcy handlowi z mojej firmy, doradca handlowy Warszawa. Nie będę ukrywał, że początkowe tygodnie w pracy doradcy były dla mnie istnym horrorem – ciągła gonitwa, nastrój rywalizacji i brak zaufania pomiędzy współpracownikami sprawił, że czułem się jakbym wpadł w wielką, niekończącą się olimpiadę. Zacisnąłem jednak zęby i postanowiłem, że w pracy doradcy wytrzymam przynajmniej trzy miesiące, a jeśli po ich upływie nic się nie zmieni i nadal będę odczuwał wielki dyskomfort psychiczny, to rzucę posadę bez zastanowienia i bez chwili wahania.
Pierwsze oznaki zmian pojawiły się pod koniec drugiego miesiąca zatrudnienia, kiedy jakimś cudem udało mi się osiągnąć jeden z najwyższych wyników sprzedażowych w firmie. Od tego momentu poczułem, że może praca doradcy wcale nie jest taka zła, jak się wydaje. Po trzech miesiącach zatrudnienia jako doradca nadal wiernie trwałem na swoim stanowisku i już nie myślałem o ucieczce. W tunelu pojawiło się małe światełko nadziei i ja miałem zamiar rozniecić z niej prawdziwy pożar.
0 Komentarze